Powrót z przyszłości

Naukowcy dowodzą, że osoby zorientowane na przyszłość osiągają więcej sukcesów i lepiej dbają o swoje zdrowie. Mają mentalny nawyk wyobrażania sobie jak to, co robią dziś wpłynie na to, co będą robić jutro. Jeden z paradoksów czasu polega jednak na tym, że zbyt silne koncentrowanie się na przyszłości może być szkodliwe. 

Nastawienie wobec czasu ma znaczenie

Czemu perspektywy postrzegania czasu odgrywają w naszym życiu tak istotną rolę? Wykorzystujemy je do kodowania, przywoływania i przechowywania naszych doświadczeń. Z ich udziałem kształtujemy nasze oczekiwania i cele. Tworzymy scenariusze możliwych, przyszłych zdarzeń. Między innymi z tego właśnie powodu niemal cała współczesna psychoterapia [mniej lub bardziej wprost] zmierza do przepracowania  teraźniejszości, żeby pomóc nam odzyskać kontrolę nad przeszłością i dzięki temu nauczyć nas lepiej radzić sobie w przyszłości. Wspominani w poprzednim poście badacze – Philip Zimbardo i John Boyd, definiują perspektywę postrzegania czasu jako „[…] osobiste nastawienie – często nieuświadomione, które każdy z nas przejawia wobec czasu. Jest to również proces, w ramach którego bezustanny bieg życia zostaje podzielony na kategorie czasowe, pomagające nadać naszemu życiu porządek, spójność
i znaczenie”. Do sprawdzania naszych indywidualnych tendencji w tym obszarze Zimbardo opracował Kwestionariusz Postrzegania Czasu (ZTPI).  Obaj psycholodzy w toku wieloletnich badań i analiz innych opracowań w tym zakresie wyodrębnili sześć perspektyw czasowych:

przeszłościowo-negatywną,
przeszłościowo-pozytywną,
teraźniejszą fatalistyczną,
przyszłą,
przyszłą transcendentalną,

„W naszej pracy konsekwentnie odkrywamy, że perspektywa czasu jest fundamentem sposobu, w jaki ludzie żyją. Ludzie mają tendencję do rozwijania i nadużywania konkretnej perspektywy czasu – na przykład skupianiu się na przyszłości, teraźniejszości lub przeszłości. Ludzie zorientowani na przyszłość odnoszą na ogół większe sukcesy zawodowe i akademickie, lepiej się odżywiają, regularniej ćwiczą swoje ciało i lepiej dbają o swoje zdrowie. 'Spóźnieni’ studenci oraz inne osoby, które żyją w społeczeństwach szybkiego tempa, są częściej nastawione na przyszłość, z czym wiąże się ich mniejsza gotowość do poświęcania swojego czasu na działania altruistyczne.” -wyjaśniają autorzy wspominanej już książki „Paradoks czasu„.

Jutro lepsze od dziś

Warto podkreślić, że przyszłości [podobnie zresztą jak przeszłości] nigdy nie doświadczamy
w sposób bezpośredni. Dzieje się tak, ponieważ jest ona konstruowanym psychologicznie stanem umysłu. Tworzymy ją z różnorodnego budulca: naszych nadziei i marzeń, oczekiwań i aspiracji, ale także z lęków. Wyobrażanie sobie przyszłości jest niezbędnym elementem wspierającym nas w odnoszeniu sukcesów w szkole, sztuce czy biznesie. Często wyćwiczenie w sobie silnej orientacji na przyszłość wiąże się ze świadomą rezygnacją z wygód bieżącego funkcjonowania i doraźnych przyjemności [słyszeliście pewnie o teście marshmallow odraczaniu nagrody, czy teście samokontroli?]. Przyszłość odsuwa nas od pewności związanej z tym, co „tu i teraz” i zaprasza do świata prawdopodobieństwa, wyborów i opcji. Niektórzy z nas dużą część swojego życia spędzają we własnych umysłach wyobrażając sobie innego siebie, możliwe wersje przyszłych wydarzeń, sukcesy do których chcą dążyć i nagrody, których dzięki podjętym działaniom się spodziewają [kwestia czy im to służy jest osobnym tematem].

Projektowanie przyszłości i orientacja na nią mogą [ale nie muszą] być dla nas korzystne. Pomagają nam opracować nowe scenariusze działań, kreować nieszablonowe rozwiązania, wspierać w odraczaniu natychmiastowej nagrody na rzecz przyszłych, większych zysków. Psycholodzy dowodzą, że istnieją silne powiązania pomiędzy takim nastawieniem wobec czasu, a naszymi cechami psychicznymi i behawioralnymi. Ich zdaniem przyszłościowcy są mniej agresywni i depresyjni. Charakteryzuje ich większa energiczność i kreatywność. Zazwyczaj kończą rozpoczęte zadania, poświęcają więcej czasu na naukę i przygotowania, częściej uwzględniają przyszłe konsekwencje różnych decyzji i są mniej impulsywni niż na przykład teraźniejsi hedoniści.

Ekonomia czasu

Od okresu Rewolucji Przemysłowej giganci biznesu premiowali wykorzystanie teraźniejszości do planowania przyszłości. Zresztą niektórzy twierdzą nawet, że mechanizm ten stanowi jedną z głównych charakterystyk współczesnej gospodarki kapitalistycznej.  W związku z tym nie powinien Was dziwić fakt, że firmy najchętniej zatrudniają pracowników przejawiających silną orientację na przyszłość i to oni w ostatecznym rozrachunku zarabiają więcej pieniędzy niż osoby zatopione w innej strefie temporalnej.  I choć tacy ludzie w pogodni za lepszym życiem mogą doznawać wielu porażek, to zdaniem badaczy są bardziej wytrwali i robią lepszy użytek z zebranych doświadczeń niż osoby o innych „dominacjach czasowych”.

Jednocześnie osoby o silnej orientacji na przyszłość mogą przejawiać tendencję do interpretowania przeszłości w kontekście błędów, które należy naprawić lub sukcesów, które warto powtórzyć lub rozwinąć.  Oczekiwane zyski lub straty są ich paliwem, a przyjemność sprawia im wykonywanie zaplanowanych działań i odnoszenie sukcesów w pracy. W związku z tym  mogą mniej przychylnie odnosić się do teraźniejszości, traktując ją jako mniej istotną i „sterowaną” przez popędy i chęć odczuwania przyjemności lub unikania dyskomfortu. Zimbardo uważa wręcz, że mantrą wielu przyszłościowców jest: „Wywiąż się ze wszystkich jutrzejszych terminów, zakończ całą niezbędną pracę przed wieczornymi rozrywkami”. Jeśli znacie osoby, które uważają, że praca, odpowiedzialność i osiąganie kolejnych sukcesów są w życiu najistotniejsze – może to świadczyć, że mają silny rys przyszłościowy.

Dogonić przyszłość

Czy w drodze do pracy odpowiadacie na maile służbowe używając telefonu? Czy myjecie zęby pod prysznicem? Czy biegacie ze spotkania na spotkanie? Czy jecie obiad pisząc maile? Czy irytujecie się, kiedy ktoś się spóźnia, albo utkniecie w korku? Czy powtarzacie sobie: odpocznę po Nowym Roku? Czy ciągle się śpieszycie? Jeśli Wasza odpowiedź na powyższe pytania brzmi „tak” – może to oznaczać, że żyjecie pod „presją czasu”.

Okazuje się, że zbyt silna koncentracja na przyszłości może w znaczący sposób odebrać korzyści płynące z przebywania w niej „od czasu do czasu”.  Coraz więcej ludzi doświadcza poczucia, że nie „mają” wystarczającej ilości czasu, żeby zrobić wszystkie rzeczy, które by chcieli. Jak to możliwe skoro podróże [choćby takim „Pendolino”] trwają krócej niż kiedyś?  Rodzice zamiast pieluch tetrowych używają jednorazowych. Płatki można zrobić błyskawicznie, a naczynia umyć w zmywarce. Gdzie się podział czas, który „oszczędziliśmy” dzięki kolejnym innowacyjnym rozwiązaniom?

Czy wiecie, że coraz więcej przyszłościowców wykorzystuje zaoszczędzony czas, żeby więcej pracować? Realizować nowe projekty. Osiągać kolejne cele. Stawiać sobie jeszcze większe wyzwania, nawet jeśli ma się to odbyć kosztem obowiązków domowych, relacji rodzinnych czy własnego zdrowia? Wiele takich osób chcąc „zaoszczędzić” czas lub wywiązać się z jakiegoś terminu potrafi zrezygnować ze snu. Czy zdarzyło się Wam zrezygnować z odpoczynku, spotkania z przyjaciółmi, sprzątania – żeby tylko „wyrobić” się w pracy? Mnie kiedyś „zdarzało się”  to często [a raczej decydowałam się na to].

Coraz więcej ludzi ma silną skłonność do życia w przyszłości. Taka postawa może stać się dla nich źródłem codziennej frustracji i lęku [jak pisałam wyżej – przyszłość nie może się stać częścią naszego doświadczenia, dopóki się nie urzeczywistni]. Przyszłość to domysł i abstrakcja, której nie można doświadczyć, a pogoń za nią, ciągłe przeżywanie sprawiają, że ludzie stają się bardziej niezaspokojonymi, niepewnymi i pobudzonymi [możecie sprawdzić, co na ten temat pisze Allan Watts w „The Wisdom of Insecurity: A Massage for an Age of Anxiety„.

Szok przyszłości

Patrząc daleko w przyszłość możecie wzmagać w sobie poczucie, że teraz musicie zrobić dużo rzeczy [żeby w końcu – „kiedyś” było tak, jak chcecie]. E-maile zalewają Wasze skrzynki odbiorcze, telefony dzwonią od rana do wieczora, premiery filmowe, festiwale, „talent showy” domagają się uwagi. Wszystko staje się ważne i pilne [istnieje nawet coś takiego, jak uzależnienie od spraw pilnych  i jest jednym z sygnałów ostrzegającym przed wypaleniem zawodowym]. Coraz więcej osób czuje przymus bycia zajętym, a jednocześnie narzeka na przemęczenie, zniechęcenie i poczucie utraty sensu wielu podejmowanych działań.

„Tylko zmiana jest niezmienna”.  Heraklit

Już ponad 40 lat temu psychologowie badający organizacje [Warren Bennis i Philip Slater] twierdzili, że świat zmienia się tak szybko, że kariery, role życiowe i podejmowane obowiązki będą miały charakter coraz bardziej tymczasowy. Podobnie nowsze rozważania Jamesa Gleicka [Faster] i Alvina Tofflera sugerują, że tempo życia przyśpiesza, a duża ilość zmian w zbyt krótkim czasie może doprowadzić do choroby np. niektóre typy raka, nadciśnienie, czy choroby serca wywołane przez stres]. Toffler twierdzi nawet, że w przyszłości [oczywiście!] napór zmian może doprowadzić do stanu, który określił jako „szok przyszłości”. Ludzie mogą doświadczać go jako stresu, czy niepokoju lub dezorientacji, które z kolei mogą wpływać na relacje osobiste, a nawet na funkcjonowanie całych instytucji.

Zaproszenie do teraz

Nic więc dziwnego, że coraz więcej ludzi chce zatrzymać czas, zwolnić czas, powrócić do dobrze znanej i w związku z tym bezpieczniejszej dla nich przeszłości. Na szczęście zmiana nie jest niczym nowym. Ludzkość radziła sobie z nią od początków istnienia. Charles Van Doren napisał nawet kiedyś: „Egipcjanie mieli wielki sekret, o którym nie zapomnieli przez trzynaście wieków. Obawiali się i nienawidzili zmian, i unikali ich tak bardzo, jak tylko to możliwe”. I choć wielu ludzi przepełnia lęk, kiedy patrzą w przyszłość, a jednocześnie stają się coraz bardziej wyrozumiali względem przeszłości – to badania, historia, doświadczenie życiowe wielu pokoleń pokazują, że raczej nie warto niespokojnie spoglądać przed siebie, ani nostalgicznie za siebie.

Jak z tym wszystkim nie zwariować? Najważniejsze jest, jak wykorzystujemy to, co tu i teraz. Czy uwzględniamy doświadczenie życiowe i społeczne, które mamy i czy używamy wiedzy na temat przeszłości, żeby projektować lepszą przyszłość dla siebie i dla innych [np. przez podejmowanie różnych decyzji, robienie lub zaprzestanie robienia różnych rzeczy teraz]. Wtedy odczuwalne tempo życia wydaje się wolniejsze. Mamy więcej przestrzeni mentalnej na to, żeby zauważać i doceniać to, co już posiadamy i lepiej żyć [wybierając działania połączone z naszymi wartościami i odpowiadające na nasze prawdziwe potrzeby].

Oczywiście czas i tak będzie płatał nam figle – bo to, w jaki sposób go odczuwamy zależy jednocześnie od wielu różnych zmiennych [m.in. od emocji, temperatury ciała, naszego wieku, czy tego w jakim języku myślimy] – ale o tym już innym razem.